sobota, 23 kwietnia 2011

Początek

Był środek nocy. Dawno już stracił poczucie czasu, ale chyba dochodziła trzecia. Przymknął oczy dosłownie na chwilkę. Czuł jak zmęczenie powoli bierze nad nim górę. Nic dziwnego, w końcu przez ładnych parę godzin wpatrywał się w leżącą u jego boku dziewczynę. Wciąż nie mógł w to uwierzyć. Przyjaźnili się już od tylu lat, że nie sposób było powiedzieć kiedy to wszystko się zaczęło, a teraz ona leżała wtulona w niego tak mocno, że czuł bijące z jej cudownego ciała ciepło i jej spokojny rytmiczny oddech na swoim policzku. To było niesamowite uczucie, leżeć u boku tak pięknej dziewczyny, która przez całe jego dotychczasowe życie była dla niego niedostępna mimo tego jak bardzo byli ze sobą związani. Poczuł jak powoli obróciła się w jego stronę i przysunęła się jeszcze bliżej. Zawsze była niezwykle ważną osobą w jego życiu. Byli bardzo blisko, nie jak brat i siostra, ale też nie jak para kochanków. Uchylił delikatnie powieki. Jej rzęsy łaskotały go w policzek kiedy topił się w głębi tych błękitnoszarych oczu. Niejednokrotnie rozmyślał o tym jak by to było, gdyby... Ale przecież zawsze łączyła ich tylko przyjaźń. Tak, "tylko przyjaźń" - powtarzał sobie zawsze, gdy tylko pomyślał o czymś więcej. Ich nosy stykały się ze sobą, a wydychane powietrze co chwilę chłodziło ich rozgrzane twarze. Poruszył lekko głową i poczuł na swoich wargach kącik jej ust. Tyle razy widział siebie z nią w takiej sytuacji, ale nigdy mu nawet przez myśl nie przeszło, by zaryzykować. Zbyt bardzo się bał, że przez jeden nieprzemyślany ruch zaprzepaści całe lata tak silnie łączącej ich więzi dla krótkiej chwili słodkiej przyjemności. W jego życiu było niewiele osób, których strata zabolałaby go równie mocno i prawdopodobnie żadnej, z którą kontakt ceniłby sobie bardziej. Przysunął głowę jeszcze bliżej, tak że teraz widział bardzo dokładnie jak jej źrenice zwężają się tworząc malutkie punkciki w fantazyjnie zakręconych dolinach jej tęczówek.. Do odważnych świat należy - pomyślał i złożył usta w dzióbek składając delikatny, nieśmiały pocałunek pierwszy raz w życiu nie na jej policzku, a na jej aksamitnych ustach. Jej wargi były niezwykle miękkie i słodkie niczym dojrzałe maliny zebrane późnym sierpniowym wieczorem. Jego napięcie osiągnęło apogeum kiedy odchyliła głowę lekko do tyłu. Koniec, spieprzyłem sprawę - ledwo przeszło mu przez myśl, kiedy znowu poczuł jej lekko rozchylone wargi na swoich. Całował ją powoli i dokładnie, chcąc rozkoszować się tą chwilą jak najdłużej. Czuł ogromny przypływ adrenaliny wsłuchując się w ich przyspieszone oddechy, jego serce łomotało w piersi jak szalone jakby miało zaraz wybuchnąć rozsadzane wypełniającym je szczęściem. Jego ciało ogarnęła tak potężna fala siły i euforii, że mógłby bez wątpienia przesuwać góry jednym leniwym skinieniem dłoni. Miał jej teraz tyle do powiedzenia, tyle do wyznania, ale wiedział, że to może poczekać. Będą mieli dla siebie teraz mnóstwo czasu, jeszcze więcej niż dotychczas. Rozpierało go uczucie nieopisanego szczęścia i był pewien, że ona czuje teraz dokładnie to samo. Pocałował ją w pachnącą jego ulubionymi perfumami szyję i szepnął cicho "uwielbiam cię", po czym wtulił mocno głowę w burzę złotych loków i zasnął z myślą, że rano obudzi się w ramionach kobiety swoich marzeń...